Pragnienie
Zobaczyłem oczy,
Usłyszałem słowa,
Na pustyni serca
Iluzja gotowa.
Kilka dni, spotkanie,
I błysk zrozumienia,
Stała się iluzja
Pierwszą od istnienia!
I ból... o, przeklęty!
Nie ugaszę żaru,
Płonę, pragnę, krzyczę...
Pragnienie bez miary!
Pragnienie to suszy,
Nie gardło, nie usta,
Ale moją duszę,
Która bez Niej... pusta!
Gdzie cud, gdzie przekleństwo,
Jedność przeciwieństwa,
Złączone w mym sercu,
Łzy i obraz szczęścia.
Gotowość bez miary,
Pewność niewzruszona,
Lecz wszystko to mało,
Gdy Jej nie przekonam.
Co robić, Wszechwielki,
Gdybym wierzył w Ciebie,
Modlitwą o cud Twój,
Błagałbym w potrzebie.
Kiedyś rzekłeś Słowo,
Bo to wystarczyło,
Moich słów za mało,
Choć daję w nich miłość...!
I sam stoję wobec
Pierwszej w mej istocie,
Gry o stawkę życia,
A kart brak w Tarocie....
Ani PB... niepojętej...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.