Pragninie wolności
Duszę sie w tej skorupie,
nie mogę oddychać!
Chcę uciec od siebie,
skórzana pospolitość odrzucić...
Pragnę powietrza czystego,
które przez płuca ludzkości nie
przepłynęły.
Pragnę napoju nienaruszonego
przez różowe łapy cielesności.
Ciasno mi w tej pokracznej powłoce,
nie potrafię się ruszyć!
Chce szybko się uwolnić,
płaszcz naskórka zrzucić...
...I ulecieć wysoko ponad gór wysokości,
biec szybciej niż wiatr!
Tańczyć w próżni ludzkości!
Być sobą...
Lecz wzbić sie nie moge,
zawadza jak martwy kikut ciało...
I ruszyc nie potrafię...
spożytej energii za mało!
Wzięłam wiec nóż do ręki,
aby trochę ten kaftan poluzować.
Boli... czyżbym nacięła zbyt mocno?!
Zasypiam...
***
Czy jestem już wolna?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.