Prawo wyboru
Przy kominku siedzę i rozmyślam.
Skaczą wesołe ogniki.
Zatopiłam się w błędnych myślach.
W uszach mam z ciszy tłumiki.
Zabierz tę falę wolności,
Którą zalałeś człowieka.
Nie widzisz w ogromie miłości,
Że on wciąż od Ciebie ucieka??
Choć z sznura plecione kajdany,
Zarzuć na wolne ramiona!
Gniew pokaż ! O Boże kochany!
Zniszcz ludzką wolność, pokonaj!
Lecz milczysz, jak masz to w zwyczaju.
Przemawiasz do nas przez bliźniego.
Wolną będąc- nie osiągnę raju…
W niewoli zbyt łatwo?, dlaczego?
Za dużo już tej wolnej ręki,
Zatrzymaj zgubny marsz ludzkości,
Niech boża twa pięść rozda męki,
Człowiecze niech policzy kości!!
Maleńkie to jest zbuntowanie,
Bo od wolności się krztuszę,
Narzuć mi wole swą…Panie!
Rzeknij ,że nie mogę lecz muszę!!
W kominku iskry tańczą, kusząc.
Języki ognia liżą, nęcą…
Popisy przed zbyt wolną duszą,
Może do grzechu ją zachęcą?
Wyciągam dłoń w światło złudne,
W stronę złotego koloru.
Czy dobre jest , czy obłudne?
Mam nieszczęsne prawo wyboru!
...najwyższy może zabrać wszystko...tylko wolnosci....nie zabierze.......
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.