Profeta
Rozgonione litery ciszy
patrz anioł bezskrzydły
idzie strudzony pustynią.
dźwięk cienkich klawiszy
stos skrzydeł porzuconych przed
świątynią.
i grzesznych grób cięty
co otwiera się na dzwon zbawień
inne zawieszone bezkresy uklękły
całując świętą wodę z krwawień.
Gdzieś w dali pękają w płomieniu
jabłoni drgające krzyże
słodycz spływa i miesza się w cieniu
kwitnie modlitwa skruszałych dyszeń
i kości łamią się lękliwie.
z serc kaplica tkana
pielgrzymuje na górę Synaj
by się zamęczyć, paść w popioły
rozbłysnąć w tysiącach pieszczotliwie
pośmiertnie zrodzić anioły.
trzęsąc okiem filiżanki
przy dotknięciu ewangelii.
spaść w duszę w odłamki
epitafium pozostawić: wierzcie
bo tamci nie chcieli.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.