W euforii żadnego pokrzepienia
Patrzymy w niebo, obracamy się wokół.
Ten świat należy do nas wykrzykujemy w
euforii.
Ironicznie, bo to co nasze w rzeczywistości
nie należy do nas.
Nie mamy Boże nic, nawet własnego ciała?
Parszywa marność.
Czym te nasze przepełnione nadzieją oczy
zasłużyły?
Widzisz świat prostym mechanizmem…
Bez uczuć?
Ale czy rzeczywiście…
Spędzamy tak dzień, spędzamy tak noc,
ktoś wie to, czego my możemy się tylko
domyślać.
Czy wierzyć jakieś tezie podanej nam tak
bezpośrednio?
Dekadencko włóczymy się raz z podniesionymi
głowami
stawiając na koniec przebiegającej myśli
znak zapytania,
lub spuszczamy ją tępo, bezmyślnie
podążając za krawędzią chodnika,
w chwilach, gdy sensu nadzieja nie znalazła
żadnego pokrzepienia.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (2)
Ciekawe przemyślenia. Ja jestem w euforii, już się nie
kręcę, a odpowiedzi też na szczęście znalazłam.
+ :)
sens wiary, sens istnienia- to odwieczne pytania i nie
na nie jednoznacznej odpowiedzi.