Prorok z muhą na czole
Z czoła na czoło,
upierdliwe łaskotanie,
muha nie odpuszcza.
Świętuje sylwestra cały rok,
zakrywając odwłok
fluorescencyjnie zieloną sukmaną,
imituje światło kolegi,
na delikatnych skrzydełkach
pulsują zmiennokształtne witraże.
sceny z potopu.
Wypchnięta ze szpary czarnego meteorytu,
usiadła na ostro przyprawionej kupie
poprawionego demona,
zaraża miliony
wirusem czystych dłoni.
Spieniona złośliwie ślina,
mocz się nie trzyma ze strachu,
obcięte kolekcjonersko głowy
mają za krótka datą ważności.
Wszystkie toalety, wucety świata
będą nasze!
Wyznajemy,
znaczymy terytorium
psy przestają szczekać.
Niekończące się biegi
w około czerniaka ziemi,
chorzy na łuszczyce białej skóry
kręcą się na ruszcie,
płatki złuszczonego kebabu
opadają na zmęczone języki,
z górnej świątyni pada złoty deszcz
na zawsze ciepły.
Prorok z muhą na czole
przejęty, pod szyje zapięty
głaszczę brodę,
pragnie nią zabić pasożyta,
umiera codziennie od nowa,
z niedokończonym zdaniem na ustach
Gabryś pocałuj mnie...
Kompleks małego Bafometa powinien
zostać w rodzinie.
Komentarze (4)
Jeśli moja myśl poszła w dobrym kierunku, to jest to
znakomity wiersz. Prorok Muha..., mały Bafomet, chęć
zawładnięcia światem, zarażanie ideologią milionów..
Jeśli moja myśl poszła w dobrym kierunku, to jest to
wstrząsające studium jednostki owładniętej fanatyzmem.
przepraszam a ta mucha przez h to celowy zamysł?
Niesamowite te Twe pisanie i ta Twa pomysłowość.
Tak, powinien tam zostać, tam jego miejsce :)
Serdecznie pozdrawiam +++