Prosta sprawa
Długa jest ścieżka urzędnika,a jeszcze dłuższa petenta
Pukać dobrodusznie przeszło i sto razy
Pozornie drzwi Ci szeroko otwarto
Zbywcze grymasy,pomruki potwarzy
Sam siebie zadziwiasz,czy zaprawdę warto
Buty koślawe strudzenie znoszone
Sprawa sama w sobie nietypowo prosta
Nogi ołowiane wręcz śrutem kraszone
I grzmotu hulaszcza nie straszna riposta
Tulić się przeto prosto,aczkolwiek
samotnie
Do dojrzałego,zgarbionego drzewa
Perswazja zakończona trwale i sromotnie
Krzyk prawie w pogardzie usta Ci
rozwiewa
Piętrzą się w oku łzy poniekąd krwawe
Łapczywie przywłaszcza je służebna
Ziemia
Było kiedyś akuratnie słowo prawe
Posługa usłużnych bardzo Ci nie schlebia
Dojść otwarcie po kluczową radę
Do kogo zapytam?-hm,tak trzeba właśnie
W przekornych oczach zagmatwana zdrada
A gwiazda Temidy ponoć świeci jaśniej
Sposobność szyderczo-wyniosła
Sprawę absurdalnie prostą wyolbrzymiła
Chwila to doprawdy niepodniosła
Szalę być nie być ku sobie przechyliła
Niepodobna spraw ruszonych nie załatwić
Konieczność musowa,siła ma zaparta
Kosztem nie winno złowieszczo się bawić
Pokuso szalona,chęci nieodparta
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.