Porywista trąba
Na styku mocarnych frontów
Uformowała się znienacka,skrycie
Z dali i bliży kątów
Spotęgowane słychać Biesa wycie
Trąba złowieszczo oszalała
Podkręciła czarci taniec
Zmiotła,w szoku rozrzucała
Nie pomógł czołobitny głosów różaniec
Przeszła grozą opętana
Butnie niszcząc ludzkie życie
Strzecha chat rozczochrana
Przelicytowała nasze bycie-niebycie
Ptaki dobitnie uleciały donikąd
Pagórki i zbocza trąbołomem zaściełane
pomoc naprędka nie nadeszła znikąd
Serca jak drzewostan ostro załamane
Skończyła niepohamowana
Wszelki lament zostawiła
Drzew koron-uniżenie rozbestwiana
Skrycie,chytrze pozbawiła
Dyszą gorzko smętni ludzie
Dziatwa srodze błogo oniemiała
Trąba w szatańskiej obłudzie
Szyderczo spełniona triumf obwieszczała
Komentarze (2)
Smutny i dramatyczny. Dobry wiersz.
Smutny i poruszajacy jest Twoj wiersz.Pozdrawiam
serdecznie:)