Protest żony
Pewien Pan już od rana,
biega wściekły bo nie ma śniadania.
Żonka się wielce obraziła na niego,
klnąc coś pod nosem srodze.
Powiedziała mu dość i basta,
Śniadanie chceż zjeść mój luby?
więc rusz w drogę na zakupu do miasta.
Poszedł chłopina do miasta,
myśli po drodze tak sobie.
Kupie kiełbasę,cebule i jajka,
smaczna jajecznice będzie jak bajka.
Stoi w kolejce biedaczysko,
przed min dwie panie rozgadane.
Opowiadają sobie jaki protest podjęły
wielki,
dość już tego nie ma prania,sprzątania ani
gotowania.
Słucha tak i w duchu sobie tak myśli,
lepiej kupię bukiet kwiatów i czekoladkę
dołożę.
Bo znając swoją żoneczkę będę musiał,
prasować,prać i zmywać podłogę.
Komentarze (3)
Temat bardzo życiowy...pozdrawiam.
:-) :-) :-) fajny tekst wesolutki. Miłego-
Fajne, humorystyczne:) Miło było przeczytać:)
Pozdrawiam:)