Prowincjonalna ulica
Nie przychodź miła na moją ulicę.
Dawno jej nie ma , chociaż stoją domy.
Sam nie poznaję naszej kamienicy
i nawet zapach wywietrzał znajomy.
Odeszli ludzie, co w tym miejscu dziwnym
skrywali życia swego tajemnice.
Tylko ja jeszcze (ostatni naiwny),
zniszczone kostki w starym bruku liczę.
Pamiętam tamtą cukiernię pod szóstym
w której najlepsze lody sprzedawali.
Dziś czernią straszy kwadrat okna pusty.
Nie czuć zapachu świeżutkich rogali.
W ciemnych, zamkniętych głucho oficynach
nie ma już krawca i piekarza Bronka.
Nie dzwoni tramwaj na wytartych szynach,
tylko w oddali świeci się „Biedronka”
Z dziurawych rynien ciurkiem woda leci
i spływa z szumem po krzywym chodniku
jak dawniej, gdyśmy jako małe dzieci
biegali w deszczu, wśród śmiechów i
krzyku.
Jest jeszcze jeden znak, że przyszło
nowe
co dziwnie nie gra z tutejszym układem.
Na brudnym murze, jeśli wzniesiesz głowę
zobaczysz banner z hasłem „Damy radę”.
Komentarze (16)
Łubię takie wspomnieniowe wiersze. Podoba mi się treść
i forma. Jedynie ostatnia strofa budzi mały opór. Msz
niczym nowym nie są hasła wyborcze. Miłego dnia.