Przebaczam Ci
choć oszukiwałeś mówiąc o miłości
zamknąłeś drzwi ołtarza
ubrana w biel czułam dotyk anioła
i rękę śmierci na policzku
moje szczęście zamieniłeś
w kij wędrowca
nie wiedziałam gdzie postawić stopę
by się nie potknąć
połykając gorycz przeszłości
odchodzę - tam gdzie ból jest słodyczą
gdzie zamierający oddech
miesza się z muzyką a dusza staje się
wolna
zanim moje ciało otuli poranna rosa
przebaczam Ci -
pozwól mi tylko proszę być oddechem
w Twoim śnie
Komentarze (9)
ciekawie napisane...
przebaczenie ubrane w niebanalne szaty...pozdrawiam
dziękuję za komentarze,to nie o mnie ten wiersz,jestem
już za stara na takie miłości.Aloida dobrze
zrozumiałaś,brawo.Pozdrawiam serdecznie wszystkich i
dziękuję.
Anastazjo, wzruszająco piękny wiersz.Czuję, że ciągle
też kocham, choć nie powinnam.Cieszę się, że mnie
rozumiesz, że podobne losy, gratuluję, że idziesz do
przodu. Z serca pozdrawiam :)))
Mam nadzieję,że to śmierć nieodwzajemnionej miłości...
Kto kocha prawdziwą miłością ten umie przebaczać
mhmmmmmm co to za muteczki u Ciebie
słoneczko...Pozdrawiam serdecznie:)
czasem rostanie jest radoscia ladnie to opisane jest
troche za dużo takiej niepotrzebnej treści, ale odbiór
za to jest niesamowity- choć nieco trudny. Pozdrawiam.
Ile w tym bólu, ale skoro wybaczasz? Nie wszyscy tak
potrafią. Może nie rozumiem, ale robi wrażenie :)
Pozdrawiam