Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Przebudzenie

Twarz zmęczona, pochylona nad obrusem
spogląda w dal z nadzieją.
Szuka sensu losu, wagi życia,
pośród wydarzeń spadających na wątłe ramiona
i tak już spracowane ponad miarę.

Wzrok przebija się przez gąszcz niepotrzebnych już zabawek,
w pośpiechu zostawionych przez beztroskę,
ścielącą podłogę nieładem, plamiącym cieniami
dywan zbladły w spojrzeniach Miesiąca.
Potyka się o stertę rachunków, recept, wydatków.

Zaczyna wspinać się po półkach regału, niczym
alpinista, który po raz kolejny pokonuje granicę
ludzkich możliwości tylko po to, by głód pasji zaspokoić.

Dostrzega postać, niezmiernie utrudzoną, smutną cierpiącą,
z wychudłymi barkami, rozpiętymi niczym skrzydła ramionami,
rozpostartą nad przestrzenią pokoju, niezmierzoną doliną ludzkich losów.
Przebite gwoździami ramiona, otwarte jak ręce Ojca,
z utęsknieniem czekają, by do serca przytulić.

Spojrzenie zamiera. Oczy zastygły w bezruchu.
Twarz zanurzona w ciszy, skupiona nad czymś niewytłumaczalnym,
wyrywa ziarnka czasu z klepsydry przemijania, by prawdę zrozumieć.

Od wieczności chwilę ratuje brzęk klamki, tupot małych stóp, grymas wybudzenia.
Twarz zbyt szybko do życia wrócona szuka pospiesznie zbłąkanej pociechy.
Smukłe ramiona do dziecka wyciąga. Słodkim ciężarem przytłacza ciało
trudem przygarbione. Znika w ciemności. Wraca po chwili drzwi zamykając.
Klamka zapadła, jak grot ołówka nad kolejną załatwioną sprawą,
na długiej liście codziennych sprawunków.

Już znów chce się pochylić nad stołu obrusem, lecz pamięć o Nim zamiar powstrzymała.
Podeszła do półki, gdzie wzrok przed chwilą chadzał. Z trudem bezsilności wyciągnęła ręce.
Palce Go wyczuły, jakby podświadomie. Splotły się mocno przy krzyża podstawie.
Podniosła sylwetkę patrząc na cierpienie twarz deformujące wysiłkiem konania.
Łza spadła z policzka dywan nasączając - uświęciła pole codziennych potyczek.

Spojrzeniem iskrzącym namaściła postać, kawałkiem szmatki kurz z niej wycierając.
Drżący pocałunek złożyła na twarzy. Po krótkiej chwili na miejsce odstawiła.

Usiadła przy stole. Twarz zmęczona, lecz z nadzieją,
w strugach łez, lecz z tajemniczym uśmiechem,
zwiastującym coś niecodziennego, nadzwyczajnego.
Niezwykłość uśmiechu skierowana ku światu, życiu, nieznanemu,
czemuś co nadejdzie, a może jest niechciane.
Twarz Florentiny z portretu Mistrza,
której tajemnicy nikt nie rozwikła.

autor

mroźny

Dodano: 2008-10-16 23:07:08
Ten wiersz przeczytano 903 razy
Oddanych głosów: 6
Rodzaj Wolny Klimat Melancholijny Tematyka Wiara
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

ula2ula ula2ula

niesamowite widzenie Obrazy przykuwają uwagę łowiąc
szczegóły wiersz jest natchniony Napisany z talentem
Wyrazy uznania Duży plus

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »