Przed chwilą
pamiętam, że zmoczyliśmy słowa
ociężałe, nasiąknięte
westchnieniem uciekły od ust
nie mając za grosz wyboru
zmęczone ścięgna nasłuchiwały
porównań do ewangelii według
nieopisanego braku
potem już tylko: weź karabin, biegnij
zgiń za nas, za spokój prześcieradeł
za wilgoć bez źródeł suszy
jedynie tak dało się zasnąć
w echu łkającego dziecka, bez logiki
bez ciebie
autor
Lukash
Dodano: 2006-04-18 00:00:28
Ten wiersz przeczytano 372 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.