Przedwiośnie
Klony nadal klaszczą zmarzniętym konarem.
Pączki drzew wciąż żebrzą słońca odrobinę.
Skarpa czeka wiosny co dzień, co godzinę.
Wolno upływają mokre dni, z umiarem.
Błogi zapach wiosny w powietrzu się
czuje.
Zawilec już czeka, wciąż z wielkim
ryzykiem,
dziś łapie słoneczko zmarzniętym językiem,
liże rosę, dzióbek ku słońcu kieruje.
Zając chrupie korę leśnego poszycia.
Małe ptaki w gniazdach piszczą, znów
nerwowe.
Flora oraz fauna budzą się do życia,
a sowa pod skrzydło chowa mokrą głowę.
W młodych sadach sarny. Wpadają z
ukrycia,
objadają młode pączki owocowe.
Komentarze (48)
ŚLICZNIE, pozdrawiam ciepło.
Radosny, piękny wiersz.
Z wielką przyjemnością przeczytałam.
Ślę serdeczności Broniu:)))
Prawie sonet, śliczny przyrodniczy. Pozdrawiam.