Przemijanie...
Wyobraź sobie ten kominek i ciepło z niego bijące.
Stoję, gdzieś wpatrzona
w to co ucieka mi przez palce.
Ciepłe, łzy szczęścia płyną po twarzy...
kiedyś scałowywałeś je z policzków.
Szedłeś, a ja czułam się bezpieczna,
szczęście dotyka też szarych ludzi.
Czuje ciepło ognia, z kominka,
tak ciepło nie było mi nigdy.
Stoję, w dal wpatrzona
wzrokiem do Nieba Bram odprowadzam Cię.
Słodkie dźwięki głaszczą uszy,
bo Ciebie już nie ma.
Słodkie granie przenika ciało,
bo Ty odszedłeś już.
Na swej twarzy czuję Twoja dłoń,
ale Ciebie już nie znajdę!
Słyszę Twojego serca kołatanie
/moje nie bije/
choć dla innych ono umarło.
Czuję szczęście,
choć tyle złego w koło.
Leżę na poduszce gdzie spoczywał Twój
policzek
i czuję jakbyś był obok.
Kołdra ma TEN-
miły zmysłom zapach.
Patrzę na zegarek
/to jeszcze nie niedziela-23.59/
każda minuta boli jak nóż w plecach.
Wszystko jest różne
od wczorajszych chwil.
Żółte tulipany usychają,
ale wrócą wiosną.
Nadziei tracić już mi nie wolno,
serce ulatuje w górę.
Teraz mam poręcz,
której trzymać się będę!
Dziekuję Za te 4 wspaniałe dni-za naszą Wielką Środę, kocham Cię :]
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.