Przerwa
To był ten dzień
Przerwa
szeptał pod nosem modlitwę
testamentu za żywych
zaklinał Irvinka
by wiatr przyniósł życie
by linka życia jej wyznacznikiem
ale nie śmiercią
obracał tarczę zamka
przedłużając własne wskazówki
uderzał dłonią znakiem
niemego oddania
pod osłoną dymu
dusił się płomieniami
których nie było
nie miał prawa myśleć
po raz tysięczny
przecinał linię gór
za którymi wolność
czaiła się jak bezgłowy smok
odetchnął z ulgą
tym razem się udało
dzięki niemu
ktoś jeszcze zapłacze
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.