Przewrotność losu
wspomnienie złośliwego poranka
Jechałem dziś z żoną
„4”-ką do Katowic
Jak wiosenne kwiaty
dziewczyny wzdłuż drogi
Poprzez ciemne bryle
śledziłem pobocze
A zezem sprawdzałem
jak u żony oczy
Wiosenne zmęczenie
cichy szum silnika
Pozbawiły siły
mojego skarbika
Zaraz za SŁawkowem
na poboczu drogi
Zobaczyłem dłuuugie
bardzo zgrabne nogi
Tak się zachwyciłem
tych nóżek zgrabnością
Że sobie westchnąłem...
nieszczęsny zbyt głośno
Chyba niezbyt dobrze
jęk wytłumaczyłem
No bo zamiast dziubka
w dziubek zarobiłem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.