PRZEŻYŁAM WYPADEK...TY NIE...
Po Twoim odejściu, juz nigdy się nie podniosłam...
Dopiero teraz przyszłam tu...patrzę na Twój
grób...
Przymykam oczy...Wszystko
powraca...Uderzyliśmy w słup...
Minęło tyle czasu,a ja wciąż słyszę Twój
krzyk:UWAŻAJ, ZAPNIJ PASY...
Później brzęk tłuczonych szyb...Chodziliśmy
do jednej klasy...
Ostatniej, maturalnej,chciałeś być
prawnikiem...
Teraz leżysz tu...przykryty zielonym
trawnikiem...
Po tym tragicznym uderzeniu długo leżałam w
szpitalu...
Myślałam, że Ty żyjesz...Płakałam, bo nie
byliśmy na maturalnym balu...
Nikt mi nie powiedział, że trzy dni
walczyłeś o życie...
Nie wiedziałam, że Twoje imię i data
śmierci wyryte są na płycie...
Pół roku później,gdy doszłam do
siebie...
spytałam się Twojej mamy o Ciebie...
Spóściła oczy, łzy kapały na czarną
garsonkę...
dopiero teraz ten kolor uderzył mnie...Już
wiedziałam...
Przyszłam tu...Ty zginąłeś ratujac
mnie...Silną udawałam...
Specjalnie uderzyłeś swoją stroną bym żyć
mogła...
Kochałam Cię, nigdy się na Tobie nie
zawiodła...
Brak Ciebie i pustka smutna ogarnęła umysł
mój...
Zapaliłam znicz, położyłam kwiaty zaplątane
w życia zwój...
Czarne okulary zasłaniały opuchnięte oczy
skroplone łzami...
pogrzebali Ciebie, gdy ja leżąc zabawiałam
sie marzeniami...
I choc minęło tyle długiego czasu...to ja
pamiętam ten dzień...
kiedy ocaliłeś mnie...zamieniając się w
cień...
Dokładnie pamiętam ten straszny dzień..kiedy obudziłam się, lecz Ty nie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.