MINĘŁO PIĘĆ LAT...A JA WCIĄŻ...
ODKĄD ZABRALI MI CIEBIE, NIE POTRAFIĘ SIĘ POZBIERAĆ, TAK JAK BOHATERKA MOJEGO WIERSZA...
Dziś mam 25 lat,wyglądam przez moje
okno.
Patrzę na starą wierzbę, kiedyś była młoda,
podobno...
Ja też...też kiedyś byłam świeża i
ładna.
Wszyscy mówili, że towarzyska i
zabawna...
To było pięć lat temu,teraz patrzę smutno w
przeszłość...
na mojej twarzy od pięciu długich lat
uśmiech nie gościł...
wtedy mój kochany nasze wspólne gniazdko
mościł...
Przed pięciu laty byłam zbyt szczęśliwa, by
mogło tak być...
Zbyt pięknie, Bóg nie pozwolił mi tak
żyć...
Ostatniej naszej wspólnej nocy,
powiedziałeś:KOCHAM CIĘ
i wyszedłeś.ON NIE ŻYJE-dowiedziałam się na
drugi dzień...
PRZYKRO MI DZIECINKO-mówiła mama
PAMIĘTAJ, ŻE NIGDY NIE BĘDZIESZ SAMA.
Potrącił Cię wtedy samochód, bo kierowca
był pijany.
Zaszyli Cię w czarny worek, rzucałam się z
bólu na wszystkie ściany...
Krzyczałam i prosiłam , by Bóg zwrócił mi
Ciebie,
mówiłam, że mogę oddać jeśli tylko zwróci
,całą siebie.
Na pogrzeb nie poszłam, bo byłam na
uspokajających tabletkach...
zabrali mi Ciebie i oddać nie chcieli,
przypomniałam sobie o Twoich
żyletkach...
Kiedyś przerażały mnie,lecz nie po Twym
odejściu.
Zrobiłam to...pocięłam swoje nadgarstki na
samym wejściu...
Liczyłam łzy,krew lała się strumieniami,
taka jak wtedy,kiedy obrzucili mnie
kamieniami...
Spałam chyba bardzo długo...
Och, mój boski sługo...
Obudziłam się z tego koszmaru,lecz życie
dalej trwało...
a mi przed oczami całe moje się słało...
Tak, to wszystko było przed pięcioma
laty...
Bóg nie zabrał mnie w zaświaty...
Zostałam tu i jestem od tamtego czasu,
nie mogę wrócić do domu, brak potasu...
I dlatego teraz stoję przed plastykowym
oknem,
nie mogę wyjść, od własnych łez moknę...
I dziś znowu nie zasnę spokojnie bez ich
pomocy...
lecz to nic nie da, bo i tak znowu stanę
przy oknie w nocy...
I będę patrzeć na wierzbę jak się
starzeje...
a moje marzenia wiatr ze szpitalnej sali
rozwieje...
Bo ja tu zostanę na zawsze w białym
kaftanie...
I na nic żale i moje narzekanie...
Nigdy do końca nie wzejdzie ten kwiat co
wtedy rozkwitał...
a na moim domu tkwi napis: PSYCHIATRYCZNY
SZPITAL...
tak...tak było...
Komentarze (1)
Bardzo ciekawy pomysł. Nic dodać nic ująć +