Przystań
Długi pas mlecznego światła
Lewobrzeżnej latarni morskiej
Przeszył granatowe niebo
Z którego wyrastały ledwo widoczne
gwiazdy
Dzwonnik uciął sobie drzemkę
Delektując się ciszą
I nieprzerwanym snem
Gładkie lustro wody
Chwali oblicze księżyca
Który przyjmuje modlitwy wilków
Obserwuję wskazówki drewnianego zegara
Poruszają się w odwrotnym kierunku
Niż powinny
Odejmując mi lat mimo mijanych wiosen
Wschód słońca
Przeplata drzewa
Szarym welonem
Na wierzchołkach traw
Zostawiając krople rosy
Jakby to były
Moje ostatnie słowa
Grane na złotej harfie
Klaudia Gasztold
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.