Puk, puk...to ja
Upchnięta gdzieś w zakamarkach głowy,
dobija się
nieproszona
i do głosu chce być dopuszczona.
A ja nie chcę,
jeszcze jestem niegotowa,
za słaba,
zagubiona.
Chce się odnaleźć, a potem stawić czoła
bezradności, która mnie ogarnęła,
gdy przyjaciółkę los pozbawił dzieciątka z
jej łona,
przerażeniu na wieść, że brat ratował ojca
z objęć sznura
i obawy, że raz jeszcze spróbuje, a jemu
się nie uda,
zrezygnowaniu, że los się na chwile
uśmiechnie,
przestanie przytłaczać,kłody rzucać pod
nogi
a ja będę szła na przód bez lęku i
trwogi.
Łatam dziury jak tylko mogę,
a ona nie patrzy na mnie tylko dobija się
jak szalona.
Puk, puk, puk, puk
i tak wkoło.
Tak, przeszłości wiem, że to ty, ale nie
dziś,
nie mam siły na rozliczenie i łzy
...
i uratował mnie sen.
Komentarze (10)
dobry, zastanawiający:)
Ciekawy wiersz z ucieczką w sen...
Wciąga...do mnie zapukał...Pozdrawiam
Dobrze emocjonalny.Pozdrawiam.
Trzyma emocjonalnie! Świetny!
Interpunkcję poprawiłabym: wymieniamy"latam dziury,
jak tylko mogę", "Tak, przeszłości"...
Pozdrawiam z plusem:)
Dobrze, jak z objęć niemocy i ciemnych, kłębiących się
myśli ratuje sen. Zatrzymał mnie ten wiersz. :)
Mam wątpliwości czytelnicze:
"naprzód" i "na chwilę" (jedną?)
...jeszcze jestem niegotowa ..dobry wiersz :-)
Bardzo bardzo na tak:)))Ładny
przepiękny
Piękny:)