PUNKT WIDZENIA
Co widzisz? – zapytałeś....
Zieleń drzew szeptem kołysanych
Asfaltową szarość wiodącą w nieznane
Postacie ludzkie
Jakby pod ciężarem życia złamane
I smutek
W oczach ptaka
Co na parapecie na chwilę przysiadł
I z piór nastroszonych krople deszczu
strzepał
Smutek
Po czerwonym murze jak cień pełzający
Nie, nie widzę życia
Śmierć widzę
Idei
Honoru
Człowieczeństwa
I nawet smuga światła
Poprzez chmury na ziemię spadająca
Bledszą się wydaje
Jak Ty...
Komentarze (2)
Wiersz z pozoru blachy, ma gleboka tresc w sobie...
Brak sensu w bezsensie zycia jakby, pesymizm
narastajacy... Dlatego mi sie podoba.
jakże bliski prawdzie opis, dzięki za słowa szczerze
pokazane światu.