Pustka
Bez cienia wątpliwosci powiem sobie prosto
w twarz, że to nie ja.
Nie ty i nie on.
Nikt z nas nie powie już nic więcej.
Życie moje tak skomplikowane i zawiłe.
Po co żyję?
Z kąd to wszystko?
Tyle pytań i na żadne odpowiedzi.
Ta gra pełna pozorów nudzi mnie już.
Wciąż niespełniona szukam natchnienia,
ideału,
Który przecież nie istnieje.
Przepełniona wadami unikam swego
odbicia.
To nie możliwe by wszystko raniło tak
bardzo.
Zdradzona przez swiat unikam jego oczu.
Lecz kim "on" tak naprawde jest?
Nie wiem
Być moze go nie znam.
Być moze jest tuż obok mnie.
Skulony, cichy i bezbronny.
Nie. To nie tak. On jest we mnie.
Wstąpił w me ciało niczym wiatr.
Duch przeznaczenia, o którego istnieniu nie
wie nikt.
Zstąpił z gwiazd.
Z tego miejsca, któe jest nam wciąż obce i
nieznane.
Ale po co to wszystko?
To nie dla mnie.
Ja jestem ta zła.
Ta najgorsza i paskudna.
Wredne stworzenie, dla któego nie ma
świata.
Wciąż pusta i bezbronna.
Oddalona o miliony mil.
Ta, która nie zna szczęścia.
Gdy zamykam oczy, czuję ten słodki smak
śmierci.
I choć wiele razy byłam tego bliska, bałam
się.
Tak często się boje.
Niczym bezbronne szczenię porzucone w
centrum dzikiej puszczy.
Szukam schronienia i bezpieczeństwa.
Ale nie bede miała tego póki "on" tu
jest.
Ten nieznajomy duch, który stoi za moimi
plecami.
A ja wciąż będę unikać mego odbicia.
By już nigdy nie zaznać rozczarowania.
Umrę a po mnie zostanie tylko pył.
I parę wspomnień...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.