Pustka, cisza, w nicości trwanie...
Wiersz ten dedykuję pewnej dziewczynie, która bardzo cierpi z powodu pewnego wypadku, w którym zginęła ważna dla niej osoba...
Krzyk na pół osiedla
Rozrywa ciszę nocy
Budzę się i wsłuchuję
W płacz pełen głośnych zanoszeń
Wydawać by się mogło
Ze świat się kończy a jednak
To zginął ktoś dla kogoś ważny
Pozostawiając po sobie wspomnienia
Nagle rozrywa ciemność
Ulewa i błyski fleszy
Świat płacze razem z osobą
Próbując ja pocieszyć
Oskarżeń do samej siebie
Wydaje ktoś dziwne dźwięki
Aby następnie się wsłuchać
W dziwne miłosne piosenki
Mija noc, rano nadchodzi
A w sercu zostaje ciemność
Odszedł jej ukochany
Poczucie winy dobija
Z siła wręcz niemiłosierną
Jedno za drugim pytanie
Ni trochę nie pomaga
Czy kiedyś uśmiechnie się jeszcze
Wszak beznadziejna to sprawa
Niełatwo jest się pogodzić
Z tym ze ludzie odchodzą
Że zostawiają nas z problemami
I bólem i łzami z tego powodu
Takie to trudne zrozumieć
Jak młode serce cierpi
Kiedy odchodzi ten jedyny ktoś
Kto dal temu sercu siebie
I na szczęście iskierkę nadziei...
...To bardzo trudno zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, że kiedy znajdziemy już szczęście w miłości, Porzucić winniśmy wszelkie nadzieje...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.