Pustynny bezkres
Nie widze Cie, ale promieniami oslepiasz
Nie slysze Cie, ale spiewasz nasza
piosenke
Nie czuje Cie, ale dotykiem swoim
powiewasz
Nie ma Cie, ale pleciesz mi z kwiatow
sukienke
Moj pustynny cien poszukuje kolejnych
sladow
Bladzi bo oslepia go ciemnosc obok
chaosu
Kropla zmeczenia splywa po policzkach
Slysze krzyk, ale nie przypomina on Twojego
glosu
Parzacy piach zasypuje powoli droge
Jasnosc chowa sie nieublagalnie za
horyzontem
Zmrok probuje mnie ranic, ale w mgle
zanikam
Sila sie wypala, jest bardzo krotkim lontem
Posrod nieskonczonosci znajduje ognisko
Ono daje mi swiatlo i cieplo ktorego
potrzebuje
Plomienie szepcza cicho do ucha i
otulaja
Zapadam w sen, to w nim Cie wreszcie
odnajduje...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.