Raz po raz
Leżę na łóżku i słucham tykania zegara.
Myślę o Tobie,
plącząc się w pętle domysłów.
I znów to samo…
Retrospekcja tych samych nocy.
Zostawiam po nich
puste walizki oczekiwań
raz po raz…
Wciąż mam Twój obraz przed oczami,
wybiegam dalej niż myśli,
ja mówię, a Ty nie słuchasz...
Słowa leniwie jak chmury
płyną powoli, powoli,
nim spadną deszczem,
sfruną wiatrem w niepamięć…
Gdy tracę Cię z oczu, znajduję Cię w
pamięci
raz po raz
Gdy odchodzisz, czekam cierpliwie jak
skała
raz po raz
A kiedy Twa postać niknie,
jakby ciemność chłonęła jej zarys,
do okna podchodzę jak cień
zbudzony nagłym niepokojem
i zastanawiam się,
czy z Tobą wszystko dobrze…
Zegar głucho odmierza tą ciszę…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.