Restaurant Mirabelle
W latach 60. mój ojciec był tam zaproszony na obiad. Rachunek wyniósł £17000! Ojca pensja po przeliczeniu na funty to było około 40. Dziś przeczytałem, że w ub.r. ją zamknięto, a budynek w
Londyn, ulica lorda
Niesławnej pamięci Curzona.
Z ulicy schodzisz po schodach
A w dole czeka ona.
Tu w jedzenia kościele
Bywał Churchill i Welles:
Restaurant Mirabelle.
Maitre wnet tam cię wprowadzi
Przez hall do chińskiego pokoju
Przy stole troskliwie usadzi
Poda kartę napojów,
Patrzysz na nią jak ciele,
Bierzesz Clos Bagatelle
W restaurant Mirabelle.
Kto mówił, że tutaj na Wyspach
Tak kiepsko umieją gotować?
Tym bzdurnym przeczy pomysłom
Uczta lukullusowa.
Wpadnij tutaj w niedzielę,
By odchudzić portfele:
Restaurant Mirabelle.
Konsekwentnie stosuję tu wymowę polską. Tak wymawiał ojciec. Anglicy wymawiają nazwę restauracji „Mirabeli”, a snobi mówią z francuska „Mirabél”, czy nawet „Mirabéj”.
Komentarze (17)
boli mnie bardzo ucho dziś, ale jeszcze nie głowa;)
Hej, chodziło mi o Wellsa pisarza rzeczywiście.
Zwracam honor :)
W górnej dedykacji nie wszystko się zmieściło i Ci
ucięło:)
No nietety nawet i takie miejsca czasem się zamyka,
pozdrawiam :)
ładny, ciepły przekaz wierszem...za wysokie progi na
moje nogi:) pozdrawiam
Powiało aromatem drogich alkoholi. Cóż, wszystko ma
swoją cenę na rachunku. Na przykład w Irlandii był
wczoraj papierz, co kosztowało irlandzkiego podatnika
38 milionów euro. Przeliczyłem, starczyłoby na 2025
wizyt w restauracji Mirabelle ale taki papierz
musiałby siedzieć w Londynie przez bite pięć i pół
roku. Niestety restauracja padła.
poczułem analogię z "Tatą Kazika".
pozdrawiam Michale :):)
Podobnie jak ewaes, wolę jedzenie w miłej knajpce, ale
wiersz na podstawie opowiadań taty to jest coś.
Na Tacie to musiało zrobić wrażenie skoro tak chętnie
o tym opowiadał. Ciekawy jestem czyim był gościem
skoro rachunek był taki wysoki to pewnie sam go nie
zapłacił...
Witam,
nie mialam okazji /jeszcze?/ być w Londynie.
Gdziekowiek byłam w tzw. krajach postkolonialnych, lub
krajach ze specjalnością angielskiej kuchni to albo
chodziłam głodna,albo z problemami żołądkowymi...
A w dowcipie o oświatowym systemie z kucharzmi
Anglikami to też wiadomo jak było...
Dziękuje za pamięć.
Cieszę się, ze chociaż przy rozliczeniach podatkowych
utożsamiasz się z moim p.l.
Udanego tygodnia.
Pozdrawiam.
Wiersz ma dla mnie nieco bajkowy klimat, bardzo
przyjemnie się czyta, choć troszkę zastanawia mnie
fragment:
'Tu w jedzenia kościele
Bywał Churchill i Welles'-
podczas czytania poprawnie nazwiska Welles, a tak z
automatu czytam ucieka mi rym- kościele-Łels.
Ślę ukłony życząc udanego dnia!
No chyba zrezygnuję:) mój portfel nie wymaga diety :D
Pozdrawiam***
Jak uczta lukullusowa, to niech Lukullus zapłaci. Co?
Że nie żyje? A co mnie to obchodzi. ;)
Pozdrawiam serdecznie Michale.
Nie lubię takich drogich,, restaurantów,, wolę
klimatyczne małe knajpki :)
Wiersz na pewno droższy niż rachunek...
Miłego dnia Michalku :*)
☀
...Polacy nie gęsi, lecz czasem po kaczemu im się
zdarza poindorzyć...pozdrawiam Michale:))
W latach 60+ też prosto z ulicy po trzech małych
schodkach szło się do Diablicy i chociaż w kieszeni
dosyć chudo było lecz za te miedziaki to się grubo
piło
Została Mostowa nie ma już Diablicy pozostały schodków
lecz do kamienicy.
Pozdrawiam