Rodzinka
Tatuś był kiedyś sekretarzem
I na pochody w maju chadzał,
A dziś po nocach ciągle marzy,
Że sztandar będzie znów wprowadzał.
Dostał koncesję na sportowy
Sklep, kiedy Miller był premierem,
Więc śliczne kije basseballowe
Sprzedaje dzielnym z ONR-u.
Mama jest w kółku różańcowym,
A przy tym jest prawdziwą Polką,
Zatem zboczeńców tych „tęczowych”
Leje po głowach parasolką.
Talent plastyczny swój ukrywa,
Dla sklepów z dewocjonaliami
Maluje na prezerwatywach
Smutną Chrystusa twarz czasami.
Syn siedzi w europarlamencie,
Walczy dla Polski o dopłaty
Już się udało mu wykręcić
Wsparcie na sklepik swego taty.
Córeczka w ciąży po raz siódmy,
Dzieci ma sama, bez tatusia
Biznesplan ma nie bardzo trudny:
Chce przeżyć życie z pięćset plusa.
W niedziele razem do obiadu
Wszyscy ze sobą zasiadają
I na dojących darmozjadów
Ojczyznę naszą narzekają.
Komentarze (12)
O, Matko, dobry, bardzo smutny
wiersz. Dobrego dnia Jastrzu:)
Smutna ironia, mam nadzieję, że nie jest aż tak źle...
Wiersz bdb.
Prześwietna satyra.Chylę czoła :)
Nie martw się. Jeszcze 30-40 lat i nie będzie o czym
pisać... :)
pomysłowa i zaradna rodzinka ...
:))))
Ironia na medal!
Nie jest tak źle w Polsce. Podobno 38% akceptuje
małżeństwa sodomickie.
Jeszcze parę lat i będzie u nas jak na zachodzie
kalifat gomoryjski :(
Pozdrawiam.
Smutno-gorzkie te rozmyślania, ale i takie bywa życie.
Czasem i wkurzające.
Serdecznie pozdrawiam :)
Bardzo podoba mi się to wnikliwe spojrzenie na nasze
społeczeństwo.
Miłej środy:)
Mocne z tą prezerwatywą :-P
świetny pastisz na naszą rzeczywistość
najlepsze jest podsumowanie!! W narzekaniu jesteśmy
pierwsza liga!!