Rola życia
Nauczyłam się żyć
Śmiać, oddychać i tańczyć
Bez Ciebie.
Nauczyłam się kochać,
Szanować, uwielbiać i słuchać
Kogoś innego niż Ty,
A jednak po tylu latach,
Kiedy zostaję sama
Wciąż nie mogę się uwolnić
Od Twojej twarzy,
Twoje oczy wciąż potrafią żarzyć się gdzieś
w ciemności
Twój głos wciąż czasem pobrzmiewa w uchu
I gdzieś na dłoni czasem poczuję Twój
dotyk
I kiedy patrzę na Wasze zdjęcia
Wciąż mam wrażenie, że ona żyje moim
życiem
Tym przeznaczonym mi, bo to ja miałam Cię
kochać tak nieprzytomnie,
Wiernie i oddanie.
Byłam faworytką do tego spektaklu,
Ale rola miłości Twojego życia przypadła
właśnie Jej.
Mi przypadła epizodyczna rólka złamanego
serca
Pojawiającego się w chwilach gdy główny
bohater ma wyrzuty sumienia.
Dobre i to, w końcu to Twój spektakl -
Twoja obsada.
Komentarze (9)
b. ciekawie, czyta się jednym tchem.
Lubię takie pisanie.
bardzo, bardzo smutny wiersz, trzeba się w końcu
nauczyc żyć dla siebie, własnym życiem
Smutno i gorzko brzmi Twoj wiersz.Pozdrawiam
cieplutko:)
"wasze" zdjecia, to pewnie wina portali
spolecznosciowych, rozdrapujemy sobie rany z uporem
maniaka, masochistki... daje plus, bo i mnie cos
podobnego dotyczy... trzymaj sie peelko...
Ach ta miłość i ciągłe z nią kłopoty.
Pozdrowienia.
"dobre i to", ponieważ ma wyrzuty sumienia. Czasami
tylko tyle zostaje
Smutno i gorzko. Najsmutniejsze są słowa "nauczyłam
się kochać" szkoda, że nie brzmią "Pokochałam/
nauczyłam się szanować..." Pozdrawiam.
Smutne. Jak można zadowolić się drugorzędną "rólką"?
Pozdrawiam.