Róża
Justynie
Róża rośnie powoli.
Wypuszcza piękne liście, kwiaty.
Ja też rosnę, to boli.
Rozwijam się z biegiem daty.
Lecz gdy najlepszy moment życia róży
nadchodzi, ktoś ją ścina, aby ją
zobaczono.
Mi to bardzo źle wróży.
Mnie też tak kiedyś skrzywdzono.
Ile ucięta róża wytrzyma? Tydzień? Dwa?
Potem uschnie. I po co było to jej
ścinanie?
Ze mną będzie podobnie, ba
pewnie gorzej. Usłyszę tylko z nad grobu
jej płakanie.
Tej którą kochałem,
lecz byłem zbyt głupi i jej tego nie
wyznałem.
Proszę Cię nie płacz. Miałem szansę, lecz
ją zmarnowałem.
Nie byłem sobą. Całe życie kogoś grałem.
Wybrałem chyba najlepsze wyjście
z tego zakłamanego świata.
Przyszedł na mnie czas.
Żegnam Cię na wieki.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.