Rozdwojenie jaźni
Które oblicze mam wypalić
na ciele ogniem a które
bezpowrotnie zniszczyć,
by umarło.
Jeśli niewinny cierpi
przeze mnie, zerwę skórę,
by zło, które drzemie,
na zawsze wyplenić.
Na kolanach wypraszam
niebiańskie moce o pomoc.
Rozdwojona jaźń, każdego
dnia stacza walkę
na śmierć i życie.
Jaki głaz noszę w sobie,
każący mi kamieniować,
rozdrabniając się na części.
Spoglądam sobie prosto
w oczy, szukając własnej belki.
Targana emocjami
przygryzam wargi,
zatrzymując rozgorączkowane
wnętrze za zębami.
Żeby wzrok potrafił
zabić człowieka, czy ktoś
by się jeszcze ostał..
Dzięki Ci Boże za wzrok,
jaki mi dałeś.
„...Pan jest moim pasterzem,
niczego mi nie braknie...”.
Czarnulka1953
20. 01. 2014.
Komentarze (4)
Najtrudniej jest wybaczyć sobie, lub się zmienić -
temat mi bliski
Tu widzę smak dbający o zakątki z myśli soczystej.
Ile radości zęby dają,
kiedy oko przegryzają
Pozdrawiam serdecznie
Jeśli nie ma wiary to co nas podniesie...? Pozdrawiam
'D