Róże Śmierci
Patrzysz w me oczy szukając w nich iskry
życia.
Sciskasz mą ręke w obawie, że mógłbym
odejść.
Wsłuchujesz się w bicie mojego serca,
modląc się w duchu aby biło ono jak
najdłużej.
Pytasz się mnie co się dzieje. Troska w
Twym głosie sprawia że mam ochtę przytulić
się mocno i wypłakać w Twych ramionach.
Lecz mój cichy głos, niczym wiatru lekki
podmuch odpowiada, że wszystko w porządku
mimo, że oczami duszy widzę kraniec
świata.
Wszystko w porządku, to tylko chwilowe,
wyrzucam ten fałsz z siebie z absolutnym
spokojem w głosie.
Nie wierzysz mi, to logiczne.
Nie potrafisz zrozumieć mojego zachowania,
załamujesz ręce.
Wybacz mi Najdroższa, lecz człowiek
cieszący się z życia nigdy nie zrozumie
istoty która nie chce już żyć.
Wiem, że staję się ciężarem. Jestem niczym
posępna chmura zakrywająca Twoje słoneczne
niebo.
Przynoszę tylko smutek i cień.
Nie chcę patrzeć jak również Twoje oblicze
okrywa grobowy całun.
Promienie słońca palą me oczy, nienawidzę
ich.
Pragnę cienia.
Pragnę mroku.
Unosząc się na falach własnej wyobraźni,
rozważam sens życia.
Widzę świat pełen bólu, cierpienia,
okrucieństwa i krwi.
Wyścig szczurów w którym każdy jest zarówno
łowcą jak i zwierzyną.
Przypominam sobie wszystkie jadowite żądła
które wbiły się w moje ciało na przestrzeni
lat.
Trucizna sprawiła że moja dusza
obumarła.
Okazałem się zbyt słaby, aby być łowcą.
Jestem już tylko zwierzyną.
Szaloną, chorą ofiarą tego co nie którzy
zowią życiem.
Dlatego wybacz mi moje zachowanie
Najdroższa ale róże śmierci pachną tak
wspaniale, tak kusząco.
A zerwać je mogę tylko w Ogrodach Życia i
Śmierci...
1 XI... memento mori
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.