Rozhulany żywioł...
Wiatr zdominował pogodę.
Podporządkował sobie
całe otoczenie.
Od złośliwych figli
zaczął królowanie.
Do pokłonów
zmusza drzewa.
W szalonym tańcu
gałęzie wygina.
Szumi, huczy, stuka w okna.
Tworzy melodię grozy.
Czarne chmury
z pomocą przybyły.
Wszystko ścianą deszczu
przykryły.
Razem hulają bezkarnie.
Wokół sieją spustoszenie.
Wszystko skąpane jest
w kroplach bezradności.
Panuje atmosfera smutku
i samotności.
Na poprawę pogody
czekamy niecierpliwie.
Sprawią to życzliwe
słońca promienie.
Naturze przywrócą
uspokojenie.
Nam poprawią samopoczucie.
Komentarze (2)
A my na zachodzie bardzo się cieszymy,
od dość dawna deszczu już u nas nie było,
podlewać ogrodów ciągle nie musimy,
nareszcie niebo to za nas uczyniło.
Fajny, chyba zbyt smutny wiersz.
Pozdrawiam. Miłego dnia :)
Klimatyczny wiersz- u mnie też duje. Ale na szczęście
nie pada.