Rozlewam sie...
Trzęsę się cały … w samym środku
…epicentrum ulotności….
Pępek samego siebie….
serce…umysł…dusza…
Niewyobrażalna mieszanka dotyku i
chwili…
Rozsypałem się po okolicach ludzkich
stop…
tuz pod nimi….nisko…
wiruje po kawałku nad głowami
przyziemności….
Nie chcącymi za wszelka cenę oderwać się od
podłoża….
Rozrzuca mnie tam gdzie nigdy nie chciałem
dojść…
Uderza wzmocniona intensywnością odcieni
szarości….
Ale to zachwyca….
Każdy misterny element tej konstrukcji
zbudowany z pełną perfidią…
Na powszechny użytek….
Dla każdego ze wszystkich… po
kolei….nakazuje szukać….
Szperać w pejoratyzmie….odkrywac
zakamarki piekna?
Szukac tam gdzie nikt nie
znajdzie…tylko dla siebie….
Prywatna…egoistyczna analiza
egzystencji….
Co poeta chciał przekazac?
Wierzysz jeszcze w poetow….oni
odchodza razem z Toba…
Żeby…znowu przyjść….
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.