Rozmazany
Oddech...
Obudziłaś mnie ciepłym tchnieniem
Popękanych ust.
Rozprowadziłaś spierzchniętymi wargami
Po zimnej, minioną nocą, szybie.
Palcem zakreśliłaś parę
Smutnych esów-floresów na mojej tak
lekko
Ulotnej powierzchni, a potem starłaś
Szybkim ruchem drżącej dłoni.
Oddech...
I znów jestem przed Tobą.
Pustym wzrokiem szukasz skaz
W niedoskonałościach moich, skroplonych
Na nieczułym szkle powietrza,
Skorych do zanikania słów.
Przykładasz do mnie policzek
I znów znikam, przytłoczony
Twoją bliskością.
Oddech...
Patrzysz na mnie i widzisz świat, jak
Przez mgłę.
Może to i lepiej? Pochłaniam w siebie
To co zwykle barwiło Twoje oczy na
Łzawo. Uśmiechasz się? Rób tak częściej!
Twoje oczy rozjaśniają moje szare ja.
Ale cóż to? Teraz widzę! W moim odbiciu
zobaczyłaś
Jego. Odwracasz się i promieniami włosów
zabijasz mnie
Już kolejny raz.
Komentarze (4)
Tyle spokoju. Wiersze- waleriana.Przepiękne i tak
nieczęsto oceniane.Dlaczego?
Wiersz ma niesamowity ładunek emocjonalny,nastrój .
Piszesz bardzo interesująco.
Wiersz piękny, świetny klimat i czyta się naprawdę
dobrze, duży plus!
Bardzo piękny wiersz ma klimat wyciszenia i tworzy
niepowtarzalny nastrój intymności Zachwyca i wzrusza
ma wzlot romantyczny Podoba mi się wiersz bardzo Dobry
Na tak!