Rozmowa z pola- opowiadanko...
- Tak! To ja mamusiu! Dzwonię z pola...
- Jakiego pola? Ano tego, cośmy je chcieli,
zaorali.
- Nie! Nie zaoralim, bo se przeszli... Po
nas se przeszli, jak z glebogryzarką.
- Co mamusiu?
- Nie żeniaczka mi w głowie! Ważniejsza
robota! Jaka prokreacja?! Że niby nie samą
pracą...? Mama, ale po co? Tu na polu też
nie jest źle! Nie dalij, jak pół godziny
temu miałem okazję! Tak, powalczyć!
- Czemu tak mówię? O jakiś kretyn dał
okazję!
- Mama! Nie bede się żenił, teraz zajęty
jestem! Czym? Szukaniem jestem zajęty.
Pochwy. Nawet dwóch! Co ty mama z tym
ożenkiem? Że szukam pochwy tera, to nie
znaczy, że od razu się ochajtam.
- Co mama? Że nie przystoi? To nie tak! To
nawet wskazane!
- Co tu u mnie tak głośno? Bo se znowu
jakieś Łośemgo przeszedł. Tak! Jakiś
Zbyszko z Bogdańcem a tylko jeden
chłopina!
-Ty znowu mama o tym ożenku? Że jak szukam
pochwy, to już muszę? Nie! Jakiś kretyn
zostawił na polu dwa nagie miecze, wziołem
se, to szukam pochew do nich...
Przydasie!
Komentarze (5)
Hmmm... tylko, że to nie jest wiersz. Opowiadanie ...
może i tak ale tu chyba portal poetycki.. no cóź nie
każdy znać się musi na gatunkach ;-)
Rzeczywiście prześmiewcze. Podoba mi się zwłaszcza
wiejska gwara, którą stosujesz. A co do podmiotów -
fantastycznie się dogadują :)
Zawsze od rana mnie rozbawisz:) dziękuję jeszcze raz,
za sporą dawkę humoru;)
...ciekawa forma..temat mnie zaskoczył...ale ma w
sobie..rzeczywistość.....
świetna opowieść poetycka żartobliwie prawdę niesie