Rozpacz
Książę puszczy na wygnaniu syn
błąka się po dryfującej krze.
Drzew odłamki zamarznięte w kości.
Sęp na bladym słońcu w duszy gości.
Wicher dmie i gasi wszelki płomień.
Skacze śmiercią opętany w wir namiętności.
Ławica drapieżnych piranii,
chociaż wyspy tak daleko.
Pomylony sen zwierciadłem wyszydzony.
Łaska sięga trójkątnych płetw
- to rekiny czekające
na Jonasza treści. Druid czuje zmierzch.
Woła gdzieś w oddali. Na ołtarzu bluszcz.
Utęskniona Pani - dziennik płochych komet.
Zamarznięty brud. Tuż za progiem cud.
Pęka serce w czas. Zakrwawione szkło.
To historia perły w bagnie torfowiska.
Gdzie są elektrony?! Którą drogą kwant?!
Z ust jedynie mgła
w bezgłośnym wulkanie. Na śniadanie
zło-śliwy tupot nóg.
Pięścią w trwady głaz.
Śnięta Łania Boska. Bezlistości troska.
Czy kolejny krąg? Wyłamany dysk.
Odlatuje szaro. Bez pryzmatu miłości.
Bez melodii rytm i bez blasku świec.
Wszędzie tylko sól.
Smutne dzikie węże.
...a może to tylko kolejny koszmar...
Komentarze (6)
Witam,ciekawie napisany,pozdrawiam
To jak historia za snu.Ciekawie i
obrazowo.Pozdrawiam:)
bardzo ciekawy wiersz z uwagą przeczytałam pozdrawiam
Obrazowo ciekawie pozdrawiam
patrząc przez pryzmat awangardy
trochę pogmatwany
wrócę do tych jeży
przyznaj że przy takiej budowie
być delikatnym to jest sztuka
a co z tym beretem dla mojej wenus
może z talerzem na głowie
jak myślisz
Pozdrawiam
bardzo obrazowy utwór. Jakbym "oglądała" film fantasy.
Pozdrawiam