Roztargnienie ...
Siedzi na ulicy czyjeś Roztargnienie,
skąd się tutaj wzięło, kto je tu zostawił,
kto się w reszcie skupił i na pastwę losu,
to co mu wadziło opieki pozbawił.
Można było schować, na czarną godzinę
lub dać ogłoszenie, że ktoś już się skupił,
może by je biedne jakiś roztargniony
do kompletu swego chociaż za grosz kupił.
A tak marznie smutne, całe roztargnione,
nie pamięta swego żadnego zadania,
nawet mu uciekły, bardzo nurtujące
każdego takiego rozliczne pytania.
Siedzi zamyślone, szuka wzrokiem Czegoś,
co przed chwilą jeszcze w kupie wraz z nim
było,
ale Roztargnienie, nie wiedzieć dlaczego,
przez swe roztargnienie, to Coś też
zgubiło.
I będzie tak siedzieć, aż ktoś się pojawi,
do kogo przylepi się jak guma zżuta,
a niestety trudno zgubić je zwyczajnie,
bo mocno się trzyma podeszwy u buta.
Komentarze (17)
Roztargnienie - przypadłość kobieca,
w swej niewinności jakże nas podnieca.
Pozdrawiam Szuflado.
Ciekawie poprowadzona myśl,
bardzo mi się wiersz podoba.Pozdrawiam serdecznie;)