rozwód
I chodź już nie jesteśmy razem , coś nie
daje mi spokoju
w głowie mam mętlik, wewnętrzny kryzys
myśli mnie gryzą kiedy znów zostaje sam w
tym pokoju
bo mogło być dobrze, wolałaś inaczej
część mnie cie nienawidzi i chcę zapomnieć
ale śni mi się że jesteśmy razem
szczęśliwi , i kiedy budzę się to jest
największa kara bo już nie jesteśmy razem
a mogła być z nas szczęśliwa para , i męczę
się całymi dniami jestem zły na wszystko
potrafię pić na umór , krzyczeć , drzwiami
trzasnę
ale nie mogę się doczekać kiedy w końcu
zasnę
Komentarze (12)
Sorry - "emocji" - mialo byc
Trzymaj sie chlopie.
Bardzo duzo emecji. :)
Przepięknie z miłością taki rozwód ale nie rozwód.
oddałeś szczere emocje, pozdrawiam
oddałeś szczere emocje, pozdrawiam
To urodzil sie Tobie problem...
Rozwód porównywany jest pod względem emocji do śmierci
bliskiej osoby...
Nic nie doradzę peelowi, bo nie wiem, co by pomogło.
Mi w trudnych chwilach pomaga modlitwa, ale innym
wcale nie musi...
Pozdrawiam
wiersz pisany emocjami - przetrwasz wszystko ...
pozdrawiam:-)
:) Pierwsze koty za płoty. Msz emocje są
najważniejsze, resztę można dopracować. Pozdrawiam:)
to mój pierwszy wiersz w życiu nigdy tego nie robiłem
ale chciałem przelać emocje na cokolwiek
Przekaz czytelny. Msz warto dopracować interpunkcję
(spacje dajemy po znakach interpunkcyjnych, a nie
przed nimi, jedynie w przypadku myślnika po obu
stronach).
Pozwolę sobie skorygować interpunkcję, choć asem nie
jestem.
I choć już nie jesteśmy razem , coś nie daje mi
spokoju.
W głowie mam mętlik, wewnętrzny kryzys.
Myśli mnie gryzą, kiedy znów zostaję sam w tym pokoju,
bo mogło być dobrze, wolałaś inaczej.
Część mnie cię nienawidzi i chce zapomnieć, ale śni mi
się, że jesteśmy razem - szczęśliwi. Kiedy się budzę,
to jest największa kara, bo już nie jesteśmy razem,
a mogła być z nas szczęśliwa para. Męczę się całymi
dniami, jestem zły na wszystko.
Potrafię pić na umór, krzyczeć, drzwiami trzasnę,
ale nie mogę się doczekać kiedy w końcu zasnę.
Mam nadzieję, że nie wkurzyłam autora tą korektą.
Miłego dnia:)
ciężkie chwile przeżywasz ale czas leczy
rany...pozdrawiam