Rybiki
rozłączone niechęcią
wędrujące samolubnym wężykiem
braterstwo
niespokojnie
w obłędzie poszukiwań
konieczne
odważa się nocą
w sen nie zapada i pali szeroko
skroń pompuje boleśnie
igrzyska bezlitosne
nieczułym z pozoru butem
zawęża granice
światło nie pada
chowa nadzieję w snach
w upiornym uporze tkwi
do wg niego naiwnego
wrogiego oczekiwania
na kolej rzeczy
Komentarze (1)
Dobry wiersz, choć smutny...