rys
Kryzys wartości i zasad
bytu naszego-
egzystencjalnej papki życiowej zgotowanej
nam przez złośliwy los
dopadł mnie i trzyma w ryzach
zuchwalczo śmiejąc się
wytyka wszystkie potknięcia i upadki
stojąc nade mną wysoko.
Cel w życiu?
Uciekł gdzieś w mgłę niemocy
i gdzieś tam znika z pola widzenia
już niedościgły.
A ja?
Pogrążona w bagnistym mule
tych śmierdzących przyziemnych sprawach,
pogrążam się.
Dzieciństwo...
odeszło w niepamięć.
Zostałam...
z poczuciem goryczy na ustach
topiąc się w dorosłości
i ginąc bez celu...
bez nadziei na lepsze jutro...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.