Rzeka
Czworo
przerażliwie
martwych oczu
wpatruje się we
mnie
cichutko . Udało
się . Wysłałem
wreszcie ten list
do Pana Boga .
Patrzę w lustro i
widzę jak
pęcznieje strach
przed
porankiem . Dlacz
ego ten listonosz
tak długo nie przychodzi ?
Księżyc w
pełni-wieczny
szpieg-podsłuchuje
mnie już od
zmierzchu . Kolacja
smakująca
jak niepełny
rachunek
sumienia ciąży w
żołądku . Rzeka
myśli pieni się i
zakręca . Noc przypomina
prześwietlony
film-nic z niej
niezapamiętam .
Za oknem świt
już prawie
pokonał
atrament nocy , a
sąsiad , który
poderwał
listonosza
urządza imprezę .
Słyszę
jego
głośny śmiech ,
chwali się , że
czytał
jakiś
list
do
mnie .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.