rzeźba
jestem rzeźba... a raczej nią byłam...
taką z uczuciami, sercem, myślącą
byłam... lecz ktoś strącił mnie z
podestu
spadałam... spadałam... spadałam...
spadłam! i rozbiłam się na kawałki! na
drobny mak!
byłam delikatna. jak mogłeś mnie tak
potraktować?
za co to było? za moje dobre serce?
dziękuję...
teraz leże rozbita na ziemi w kałuży
krwi
czyja to krew? czyja to wina?
moja? twoja? nasza? nieważne...
co się stało to się nie odstanie!
ciągle ktoś mnie depcze...
kruszy jeszce bardziej. dośc tego!
prosze! spójrzcie w dół!
ja tu jestem, leże i nic nie moge
zrobić...
podnies mnie, posklejaj i pomóż stanąć znów
na moim podeście...
lecz pamietaj! juz zawsze bede
zdeformowana...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.