Sam w ciemnosciach
Tulajac sie w mroku samotnosci podazalem slepo poprzez zycie, nierozmyslajac nawet do kad zmierzam.Brnac tak do przodu pogubilem sie wsrod kretych sciezek przeznaczenia, na ktorych to potykalem sie o klody rzucane mi pod nogi przez zlosliwy los. Pozostawiajac wszelaka nadzieje za soba bylem latwym lupem dla nieprzychlynego mi fatum. Te wykorzystujac moja bezsilnosc sterowalo mna niczym lalka chcac mnie uczynic swa ofiara. Obdarty ze szczescia, ktore bylo moja zbroja, z nadziei, ktora byla moja bronia, i z milosci, ktora byla moja sila. Wystawiony na ciezka walkie, w ktorej nie mialem szansy na zwyciestwo, poleglem. Smutek, depresja zywily sie ma osoba. Czulem jak me serce kamienieje, a dusza umiera. Zastanawialem sie nad tym czym sie staje? Żywym trupem pozbawionym uczuc, ktoremu wszystko odebrano? Wszystko- czym, ze bylo dla mnie wszystko? Ah tak pamietam, wszystkim bylas ty... Odchodzac z mego zycia zabralas wraz z soba swa milosc, jak rowniez nadzieje i szczescie... Nasze rozstanie bylo zwiastunem konca, ktory nadszedl teraz. Bylas ma gwiazda rozswietlajaca mi niebo srebrzystym blaskiem, bez ktorego pogubilem sie w ciemnosciach... Wiec to juz koniec? Jakze smutny, a jednak...
Komentarze (1)
wiersz bardzo szczery i budzący refleksję wzrusza
.Smutek ogarnia i jasność myśli ze nadzieja zawsze
jest w drugim człowieku któremu ofiarowuje się miłość
i ta świadomość dojdzie na pewno do kochanej osoby i
los odmieni się a też wzmocni zahartuje na
życie.Spontaniczny ładny wiersz Pozdrawiam