Samotność
Zepchnięty na koniec duszy
gdzie matką pustki jest nicość
wśród zgliszczy miłości i ciepła
mkną obłoki przepastnej szarości
żelazny ciężki i ciemny mrok
szklane oko snuje opowieści
na tle ruchomym lecz niewidzialnym
ciepła dłoń szuka dotyku
chce objąć niejakie denne iluzje
serce nie płacze już dawno
zamarznięte pęka bez życia
acz płomień radości się jeszcze tli
przygasa- może nie zgaśnie…
autor
Widmo
Dodano: 2004-06-27 15:39:24
Ten wiersz przeczytano 636 razy
Oddanych głosów: 12
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.