Samotny spacer
drzewa wsłuchane
w szum swoich soków
przeciągają się
skrzypnięciami wiatru
myśli wpadają półgłosem
między zajęte sobą pnie
wąska ścieżka wciąga mnie
w tunel zaskoczeń :
płomyk wiewiórki narysował
rudą spiralę na kolumnie buka
czarne głośniki dziupli nadają
pisk wielkiego głodu
szara lina drgnęła u moich stóp
i ukryła połysk łusek
w neutralności tła
kosy szeleszczą
w panice ucieczek
i śpiewem gubią strach
leśny gołąb szarym błękitem
oświetlił swoje terytorium
na skraju lasu
a gdy ścieżkę zamknęło
słońce polany zapatrzonej
w kołujący lot jastrzębia
półgłos myśli opadł na kolana
i wszeptał się w ciepło traw
Komentarze (3)
Jakoś dziwnie odebrałam ten wierszyk. Może jedni
nazywają to metaforami, a dla mnie brzmi to jak
wyliczanka. Zerknęłam tylko z ciekawości, niestety nie
jestem zachwycona. Przykro mi.
Pełen metafor,ciepły ten Twój jesienny spacer+
Śliczny, pełen metafor i to nie byle jakich wiersz.
Podoba mi się. Pozdrawiam.