SANATORYJNY KURACJUSZ
Zabiegi brał z konieczności,
wieczorami tańczył swawolił,
nielecznicze myśli uderzały do głowy.
Aż Bozia pogroziła palcem…
diagnoza - wirusowy rozstrój jelitowy.
Przypadek uciążliwy, paraliżujący
szlaban na… już nie Casanova.
Nawet nie maleńki lewek parkietowy.
Grzecznie leży w łóżeczku
je tabletki, sucharki i kleik ryżowy.
autor
zdzisław
Dodano: 2010-10-26 09:26:42
Ten wiersz przeczytano 1366 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (8)
Twoja satyra niejednemu kuracjuszowi przypisana...oj
tak...tak...brawo
A może trzeba mu zrobić (Panel Gastrologiczny?)
Qrcze szkoda, bo taniec to zdrowie, a sanatoria są
płatne (od dawna) Więc morał z tego taki, bawić się,
szaleć na parkiecie wcześniej niż gdy się już jest na
diecie:))) Ciekawe, kto go tym wirusem poczęstował:)
jaki biedniutki ten kuracjusz ;-) świetna satyra :)
swawolenie :) przyjdzie gdy wygoni wirusa,? czyżby
zakąska mu zaszkodziła:)bo taniec to zdrowie i
odmiana w sanatorium Wesoło Zostawiam :)
To niesprawiedliwe, za co go tak pokarało. (Ciekawe
ile "sanatoryjnych wdów" po nim płakało;))
I tak to jest jak się zamiast poddawać zabiegom
kuracjusz woli pobiegać.
Nie przesadzaj, sanatorium to sanatorium, a jeszcze
gdy darmowe być może można odetchnąć od życia nie
najgorzej