Scena z życia wzięta.
Nie pytam-kto to?
Bo nie chcę znać
ta twarz skrzywiona gniewem
Ona w samym środku
a jego głos
jakby tysiąc głosów
zawisa nad nią
nie pozwala jej się
bronić.
A gdy wyrwie jej się okrzyk
rozpaczy
dłoń jego
ukazuje swoich
pięć palców.
Ona tchu nie potrafi
złapać
nie boli ją
ten raz
tylko serce
zaczyna krwawić
że to on...
co wybawcą miał być
potrafi
tak mocno zranić
Potem resztki rozsądku
zatraca
zaczyna z nim
walczyć
choć wie ze nie ma szans
Wszystko w okół piszczy
jakby nie chciało
słuchać
Tylko czemu jej nogi
skamieniały
nie może biec
nie może od niego
uciec
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.