schizofrenia
listopad w duszy mej,
powoli ginę odchodząc wbrew
latających mi chmur nad głową,
wśród których nie tańczy już żaden Bóg
zimny deszcz okala me piersi wydęte
w stronę oddechu aniołów,
ciemne strony nocy wkradających się w
zmierzch
skalonych nicością bezbarwnego światła
fotonów
radujących schizofreników jaźń
nie ma czasu już na uciekający wstecz
czas.
autor
szaremajtasy
Dodano: 2008-04-15 21:12:40
Ten wiersz przeczytano 429 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.