O ścianę
Mur dziś moim spowiednikiem.
Spuszczoną głową uderzam w ścianę.
Chyba źle znoszę twoją krytykę.
Rozdrapałes świeżą jeszcze ciągle
ranę...
***
Tam, gdzie tolerancja swe wrota zawiera,
Pośród cierpkiej prawdy prosto w oczy
zadanej.
Gdzie rodzi się złuda, a nadzieja umiera
Odnajdziesz strzępy mnie samej...
Przepływam cicho obok ludzi
wzgardzonych,
Dotykam ich dłonią niemego pocieszenia.
Podnoszę i trzymam skrajnie poniżonych,
Zacieram granice strachu i zwątpienia...
Pod tą ścianą nie raz innych ludzi
słuchałam,
Gładziłam ich po włosach z pełnym
zrozumieniem.
Czasem, chociaż chciałam, pomóc nie
umiałam.
Odchodzili ze łzami, żalem i
cierpieniem...
***
Teraz jestem sama - bez ludzi dokoła...
Nikt mi nie pomoże, przecież nikt nie
umie...
Nikt nie poda ręki - dosięgnąć nie
zdoła...
Ginę w morzu westchnień i topię się w
tłumie...
Samotna w tłumie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.